Fot. Own work, pokatut.photosight.ru (CC) commons.wikimedia.org
Fot. Own work, pokatut.photosight.ru (CC) commons.wikimedia.org
Nowa Europa Wschodnia Nowa Europa Wschodnia
116
BLOG

Liberalna ewolucja

Nowa Europa Wschodnia Nowa Europa Wschodnia Polityka Obserwuj notkę 0

 Rejestracja partii w Rosji ma być uproszczona. Polityczna scena zapełni się już niedługo nowymi twarzami, pomysłami, kraj podobno ma się demokratyzować i liberalizować. Jaka przyszłość czeka liberałów? Czy mają w swoich szeregach lidera? Czy będą potrafili się zjednoczyć? Czy grozi nam zalew Rosji wieloma partyjkami bez przyszłości i upadek ducha Placu Błotnego?  

 
 
W szeregach liberałów zaczęło się kotłować, każdy chce mieć coś swojego. Lider Przedsiębiorczej Rosji, Borys Titow, ma zamiar powołać ruch, a następie partię o nazwie Prawy zakręt. Ruch Demokratyczne Wybory z Władimirem Miłowym na czele przekształcił się niedawno w partię. Chęć ożywienia swoich ruchów politycznych zadeklarowali wchodzący w skład Słusznej Sprawy Andriej Bogdanow (Partia Demokratyczna), Aleksander Riawkin (Siła Obywatelska), Leonid Gozman i Borys Nadieżdin (Sojusz Prawych Sił). Z kolei Borys Niemcow, lider Partii Wolności Nardowej (PARNAS), zapowiedział powstanie „demokratycznej wielkiej siły”, mogącej na wyborach zdobyć nawet 30 procent poparcia. Trudno się w tym wszystkim połapać.
 
Jeszcze w czasie kampanii wyborczej stworzenie własnej partii zapowiedział Michaił Prochorow. Nowa siła miałaby „ogarnąć cały kraj, wszystkich mądrych, myślących, odpowiedzialnych obywateli”. Będzie tworzona na zasadach sieci: „sieć, to przeciwieństwo pionu: to równość, przejrzystość, efektywność, nowoczesność, możliwość realizacji projektów, wsparcia inicjatyw”. Prochorow przyznał, że chciałby widzieć w swojej partii byłego ministra finansów Aleksieja Kudrina. 
 
Miliarder posiada jeszcze jeden atut, którego pozostali liderzy liberalnych partii nie mają: głosy zdobyte podczas wyborów prezydenckich. Trzeba zwrócić uwagę, że w miastach takich jak Moskwa czy Petersburg uzyskał prawie 20 procent poparcia. Jednak, jak zauważają eksperci, sam elektorat to nie wszystko. Potrzeba jeszcze struktury politycznej i osobowości. A z tym partie liberalne w Rosji mają problem od ponad 10 lat.      
 
Nikt nie lubi, nikt nie kocha
 
Sami liberałowie oceniają, że cieszą się poparciem społecznym rzędu 15-20 procent. Jednak według sondaży WCIOM, tylko 3 procent obywateli uważa, że najbardziej odpowiednią dla dzisiejszej Rosji jest ideologia liberalna, a samo pojęcie „liberała” respondentom kojarzy się raczej negatywnie niż pozytywnie (41 procent do 25 procent). Lew Gudkow z Centrum Lewady zwraca uwagę, że liberalna ideologia cieszyła się największym poparciem pod koniec lat dziewięćdziesiątych: wtedy ranking zaufania ówczesnego wicepremiera Borysa Niemcowa sięgał 25 procent. Dzisiaj ufa mu zaledwie 1,5 procent pytanych, a poparcie innych liderów jest jeszcze niższe: Michaiłowi Kasjanowowi i Garri Kasparowowi ufa zaledwie 0,7 procent.
 
Według Gudkowa taki stan rzeczy łatwo wytłumaczyć. Po pierwsze, rosyjskie społeczeństwo jest konserwatywne i postsowieckie, co dodatkowo jeszcze wspiera rządząca ekipa. Po drugie, brakuje prawdziwej publicznej dyskusji w środkach masowego przekazu. „Teraz tego nie mamy, bo jedynym polem informacyjnym stał się telewizor” – zauważa szef Centrum Lewady. Nawet Internet nie ratuje sytuacji, gdyż według eksperta jest to tylko „wielka moskiewska kuchnia, w której brakuje poglądów do przyjęcia dla dużej części Rosjan”. Kolejnym czynnikiem według socjologa jest dyskredytacja liberalnej ideologii przez Władimira Putina, a także słabość samych liberalnych polityków. „Dzisiaj rywalizacja polityczna sprowadza się do wzajemnej krytyki: nie słychać konstruktywnej dyskusji. Co pozwoliło wypłynąć Aleksiejowi Nawalnemu? Populistyczna krytyka władzy. Wielu już udało się w ten sposób zdobyć popularność – i nazistom, i faszystom, i komunistom. A przecież na takiej bezrefleksyjnej krytyce niczego nie da się później budować”. 
 
Ekspert uważa, że w rosyjskim społeczeństwie istnieje co prawda zapotrzebowanie na liberalną partię, ale nie wiadomo kto mógłby wypełnić tę niszę. „Ani Jabłoko, ani PARNAS nie są w stanie skupić wokół siebie obywateli. To paradoksalne, ale najbardziej silnymi osobowościami na placu Błotnym byli pisarz Borys Akunin i dziennikarz Leonid Parfionow. W tym momencie mało kto ufa liberałom: najgorsze, że oni tego nie widzą” – podsumowuje Gudkow. 
 
Liberałowie spisani na straty?
 
Szef Fundacji „Opinii publicznej”, Aleksander Osłon, wśród liderów więcej uwagi poświęca jedynie Prochorowowi: „Ostatnimi czasy jego pozycja znacząco się umocniła. Kiedy pojawił się na scenie politycznej pozytywnie wypowiadało się o nim 8 procent Rosjan, po zjeździe w czerwcu 12 procent, a we wrześniu ponownie 7-8 procent. Obecnie odsetek popierających go wynosi 15 procent”. Według socjologa zapotrzebowanie na ideologię liberalną będzie rosło, ale nie będzie to związane z jakimikolwiek konkretnymi postulatami czy hasłami. „To wszystko wydarzy się dzięki wykształconej w XXI wieku młodzieży, której udział w życiu publicznym naturalnie się zwiększa. Jednak oni nie będą nazywać siebie liberałami, wiązać z konkretną ideologią. Motorem ich walki będzie raczej chęć polepszenia swojego życia, zdobycia tego czego pragną: dla jednych będzie to kariera, dla innych wygodne komfortowe życie, możliwość podróżowania albo samorealizacji” – zauważa ekspert. 
 
Mało kto daje szanse rosyjskim liberałom na odegranie kluczowej roli w toczących się przemianach. Kierownik Międzynarodowego Instytutu Ekspertyz Politycznych Jewgienij Minczenko podkreśla, że uproszczenie rejestracji partii politycznych nie będzie oznaczać, że nowe siły odniosą natychmiastowy sukces: przede wszystkim dlatego, że ich oferta nie trafia do większości społeczeństwa. Minczenko sądzi, że w Rosji nie udało się stworzyć jeszcze liberalnej partii z prawdziwego zdarzania z trzech powodów: niskiego poziomu popularności liberalnych idei, silnych powiązań biznesu i władzy oraz przez kiepskich liderów. Popełniają oni zasadniczy błąd: trwają w błędnym przekonaniu, że jeśli komuś udaje się odnieść sukces w biznesie, oznacza to, że w każdej innej dziedzinie pójdzie mu równie dobrze. A to nie prawda, bo świat to nie giełda.
 
Dyrektor Instytutu Technologii Wyborczych Jewgienij Suczkow zwraca uwagę na dwa problemy liberałów: brak umiejętności do zjednoczenia się i mówienia jednym głosem oraz  nie przedstawianie oferty innej, niż rządząca ekipa. „Do tej nikt nie umie sobie z tym poradzić: ani Anatoli Czubajs, ani Michaił Kasjanow, ani Aleksiej Kudrin. Był tylko jeden prawdziwy opozycjonista w najnowszej rosyjskiej historii – świętej pamięci Jegor Gajdar. Jednak on z kolei nie chciał zajmować się polityką publicznie. Nie potrafię teraz wskazać, kto mógłby go zastąpić. Potrzebna jest nowa, świeża osoba, ktoś komu ludzie uwierzą, że jest samodzielny”. Politolog zauważa, że współcześni liberałowie są zakładnikami własnego wizerunku: w życiu politycznym byli obecni jeszcze za czasów jelcynowskich i całkowicie zdążyli się już wypalić. „Oni mogą zostać członkami rady politycznej jakiejś partii, ale na to, żeby zostać liderami jest dla nich za późno. Nie można być tego pewnym, ale pewne szanse na spełnianie przywódczej roli ma jedynie Prochorow” – podsumowuje Suczkow. 
 
Przeciwko dumskim i liberalnym starcom
 
Sam Prochorow nie widzi miejsca dla starszej generacji liberałów w nowych projektach. „W połowie lat dziewięćdziesiątych wykształciła się w Rosji liberalna monarchia. Otrzymała wyłączny dostęp do prezydenta i zaczęła reformować państwo. W tym samym czasie ta kasta nie brała udziału w życiu politycznym, a stała się na wpół liberalną opozycją, a na wpół partią władzy” – przypomina Prochorow. Jego zdaniem powodem ich niepowodzeń jest fakt, że nie zdołali do tej pory zmienić swojego negatywnego wizerunku wśród Rosjan oraz rozwiązać wewnętrznych sporów. „Latem poprzedniego roku, kiedy naciskał na mnie Kreml, ja nie zdradziłem Jewgienija Rojzmana [lider kontrowersyjnej Fundacji „Miasto bez narkotyków” zajmującej się walką z narkomanią. Na jego przyjęcie do partii Słuszna Sprawa nie zgodził się Kreml, co stało się główną przyczyną konfliktu z Prochorowem – przyp. aut.]. Moi polityczni konkurenci nie umieli jednak postąpić podobnie: oni handlują swoimi zwolennikami już 20 lat” – konkluduje biznesmen. 
 
Zgoda: liberałów nam nie brakuje, na niedawnych antyputinowskich manifestacjach było ich co 
nie miara. Nie cieszą się jednak społecznym poparciem i zapleczem partyjnym.
 
Przyszłość nie maluje się przy tym wyłącznie w ciemnych barwach: po grudniowych i marcowych wyborach nadszedł czas by budować nową partię opozycyjną z prawdziwym liderem, który przedstawi alternatywę dla obecnego systemu. Czy Prochorow będzie w stanie pokierować tym ruchem w odpowiedni sposób? Wszystko zależeć będzie czy uda mu się zerwać przypisaną mu łatkę „projektu Kremla”, a także czy zbuduje nowe i silne struktury partyjne wykorzystując spore poparcie zdobyte podczas wyborów prezydenckich. Tylko w ten sposób możliwa będzie budowa Rosji bez Putina. 
 
Stanisław Szypowski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka